Imigracja do Polski

policjaBywało, że pracowała za dwa złote za godzinę. Ale i tak w Polsce ma o wiele lepiej niż tam, skąd przyjechała. Tatiana Gonczarowa wyjechała z Ukrainy za chlebem.

Miałam 19 lat, gdy po raz pierwszy przyjechałam do Polski. Kiedy wysiadłam z autobusu, była noc. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Nikogo tutaj nie znałam, więc po prostu poszłam za ludźmi, którzy przyjechali razem ze mną. Oni jeździli już kilka razy, więc wiedzieli, jak to wygląda. Na początku poszli na dworzec, aby przeczekać do rana. Tam podpytywała wszystkich, gdzie można znaleźć mieszkanie i pracę. Potem był targ w Sandomierzu. Z czasem zaczęła pracować w polu po 10-12 godzin dziennie. Płacili 2 złote za godzinę. Bała się strasznie, ale strach przed biedą był jeszcze większy.

Kaukaz mój dom

Jej rodzice pracowali w radzieckiej armii. Mieszkali na Kaukazie. Ojciec jest z pochodzenia Rosjaninem, mama Ukrainką. Jest jedynaczką, więc, jak sama zapewnia, była bardzo rozpieszczona. Właśnie skończyła szkołę średnią, gdy na Górnym Karabachu wybuchła wojna. Miała wtedy 16 lat. W mieście stało wojsko. Zaczęła się strzelanina. Zapanował chaos. Nie było chleba, nie włączali gazu, często wyłączali prąd. Ludzie gotowali jedzenie na ogniu. Nagle wszyscy zaczęli wyjeżdżać. Ceny mieszkań drastycznie spadały. Nasze mieszkanie musieliśmy sprzedać za grosze i uciekać, aby ratować życie. Później koleżanki pisały mi, że sprzedają ubrania, żeby kupić jedzenie.

Rodzina Tani straciła wszystko. Musiała przyjechać na Ukrainę i zamieszkać na wsi, ok. 40 kilometrów od Lwowa. Z dużego miasta trafiłam do małej wioski. Do tej pory wszystko miałam, teraz nie miałam nic. Tania żałowała, że wyjechała z Kaukazu. Tam wszystko jest piękne: klimat, owoce, ludzie, krajobrazy. Na Ukrainie nie potrafiła się odnaleźć. Nie znała języka ukraińskiego, tylko rosyjski, nie rozumiała sposobu myślenia mieszkańców. Na Ukrainie mieszkała pięć lat. Sprzedawała w dużym domu handlowym oraz na stoisku na ulicy. To był zarobek na jeden dzień. Bardzo mało płacili. Co zarobiłam danego dnia, to akurat starczało, aby ten dzień przeżyć. Tak było 10 lat temu, ale dzisiaj wciąż sprząta w firmie „Usługi sprzątania Warszawa”.